Strona główna > Szczegóły > Pytania do naszej propozycji



Pytania do naszej propozycji

Nasza propozycja wywołuje wiele pytań. Zobacz przygotowane przez naszych ekspertów odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania.

Od lat spieramy się o teraźniejszość i przyszłość naszego kraju. Niestety po każdych wyborach prezydenckich i parlamentarnych ponad połowa obywatelek i obywateli czuje się w Polsce mniej u siebie, a to uczucie pogłębia się z wyborów na wybory. Rosnąca polaryzacja niszczy wspólnotę i burzy poczucie bezpieczeństwa wielu Polek i Polaków. Dlatego potrzebujemy jasnych ustrojowych reguł gry, na które zgodzą się obywatelki i obywatele reprezentujący główne nurty ideowe i polityczne. Reguł, które będą nie tylko wspólnie zaakceptowane, ale respektowane w praktyce. Pierwszą od 25 lat kompleksową propozycję takich demokratycznych zasad przedstawia książka „Umówmy się na Polskę” (Znak 2023).

Członkowie stowarzyszenia Inkubator Umowy Społecznej, które przygotowało tę propozycję, zgadzają się, że obecny ostry konflikt polityczny osłabia Rzeczpospolitą i ogranicza perspektywy wykorzystania historycznych szans, przed którymi stoi nasz kraj. Uważamy, że nowa umowa społeczna musi spełnić kilka kluczowych warunków, aby stać się trwałym fundamentem ustrojowym kraju.

Warunkami koniecznymi naszym zdaniem są:
  1. uzyskanie szerokiego społecznego poparcia, by stać się porozumieniem obywateli reprezentujących wszystkie główne nurty ideowe i polityczne obecne w RP
  2. zapewnienie spoiwa wspólnoty politycznej poprzez identyfikację w wymiarze narodowym, regionalnym i lokalnym, a także udział obywateli w sprawowaniu władzy
  3. wzmocnienie instytucji stanowiących filary demokratycznego Państwa, zapewnienie ich stabilności i możliwie najszerszego społecznego autorytetu poprzez zagwarantowanie równowagi reprezentacji głównych nurtów politycznych
  4. poprawa funkcjonowania państwa poprzez mądrze zaprojektowane równoważenie i podział władz, wolne od sporów kompetencyjnych, upolitycznienia i ryzyka utraty przez kluczowe instytucje państwa społecznej wrażliwości
  5. zapewnienie potencjału rozwojowego, w tym wspieranie strategii na poziomie centralnym i regionalnym
  6. wzmocnienie państwa i jego terytorialnej integralności poprzez dostarczenie skuteczniejszych mechanizmów odpowiedzi na wyzwania globalne, europejskie i regionalne, zwłaszcza w sferach obronności, bezpieczeństwa wewnętrznego, członkostwa Polski w UE i polityki międzynarodowej.
Członkowie Inkubatora Umowy Społecznej gotowi są być ambasadorami propozycji ustrojowych nakreślonych w książce “Umówmy się na Polskę”, ponieważ naszym zdaniem spełniają one te warunki i tym samym dadzą potencjał zawarcia nowej, trwałej umowy społecznej Polek i Polaków.
Podział na progresywną Polskę Północno-Zachodnią i konserwatywną Polskę Południowo-Wschodnią jest faktem widocznym w wynikach wyborów od lat 90-tych, a także w wyniku referendum konstytucyjnego z 1997 roku. Podział pomiędzy metropoliami a resztą kraju jest również faktem. Dlatego nasza propozycja wskazuje instytucje umożliwiające efektywny podział władzy w państwie na obydwu poziomach. Na poziomie krajowym Senat RP złożony z wojewodów samorządowych będzie wymuszał albo sensowne kompromisy legislacyjne na poziomie centralnym albo dodatkowe wyjście/opcję w postaci decentralizacji danego zagadnienia w sytuacji, gdy kompromis nie będzie możliwy.

W ramach województw wzmacniamy natomiast gminy powołując senat wojewódzki złożony z wójtów, burmistrzów i prezydentów miast z danego regionu, głosujących głosem ważonym wielkością reprezentowanej populacji. Senaty te podobnie do Senatu RP będą wymuszać kompromisy między metropolią – której prezydent-senator wojewódzki będzie dysponował największą liczbą głosów, ale nie absolutną większością – a resztą regionu. I tutaj, zgodnie z zasadą pomocniczości, wiele spornych spraw będzie można pozostawić do decydowania gminom albo ewentualnie powiatom, o których przyszłości, w naszej propozycji, mogłyby zdecydować poszczególne województwa. W części II naszej książki, zarówno autorzy rozdziału konserwatywnego (9) jak i chadeckiego (11) zarysowują możliwość dostosowywania rozwiązań do różnorodności wewnątrzregionalnej w proponowanym przez nas systemie.

Jednocześnie trzeba podkreślić, że w zdecydowanej większości województw różnice metropolia-reszta są zdecydowanie słabsze niż polaryzacja na poziomie centralnym. Np. na wschodzie Polski stolice województw nie są co prawda rządzone przez PiS, ale władzę tam sprawują politycy reprezentujący zdecydowanie konserwatywne skrzydło antypisowskiej opozycji. Nie wydaje się, by politycy ci nie byli w stanie konstruktywnie współpracować z samorządowcami z prawicy dla interesu regionu w nowych senatach wojewódzkich.

Potencjalnym wyjątkiem, w którym różnica między metropolią a regionem jest rzeczywiście bardzo znacząca są przypadki Warszawy i Krakowa. W tych przypadkach, niektórzy autorzy naszej książki sugerują, m.in. w rozdziale 1 i 4, wydzielenie tych miast jako miast na prawach województw, wzorem Wiednia, Berlina czy Hamburga.
Gwarantem stabilności systemu jest demokratyczna legitymizacja, jaką dysponować będą (i już dziś dysponują) wybierani przez obywateli samorządowcy. Dziś też Premier może podjąć drastyczne środki przeciw samorządowcom, jednak mimo pojawiających się niekiedy sygnałów, nie robi tego. Głośna była np. sprawa Prezydent Hanny Zdanowskiej, partia rządząca zapowiadała wprowadzenie zarządu komisarycznego w Łodzi, jednak nie doszło do tego. W porównaniu z determinacją, jaka towarzyszyła zmianom w sądownictwie, które wymagały naginania, a zdaniem opozycji łamania prawa, w tym konstytucji, tutaj przejęcie kontroli byłoby nieporównanie prostsze, a jednak nie doszło do tego. To, co chroniło Prezydent Łodzi i będzie chronić samorządy w proponowanym ustroju, to wola wyborców. Po rozwiązaniu sejmiku i złożeniu z urzędu wojewody, muszą odbyć się kolejne wybory i jeśli działanie prezydenta nie będzie dla nich przekonujące, to prezydent straci na tych działaniach kapitał polityczny, a samorządowcy, z którymi walczył mogą się wzmocnić w oczach wyborców.
Nasz projekt nie przewiduje dalszej decentralizacji policji i innych służb. Zachowujemy istniejące straże miejskie i gminne oraz, dla podnoszenia standardów i zapewnienia obsługi gmin, których nie stać na własną straż, wprowadzamy samorządową straż wojewódzką mającą kompetencje m.in. w zakresie szkolenia straży miejskich i gminnych w danym regionie. Przewidujemy ponadto udział samorządów w procesie powoływania regionalnych i lokalnych komendantów policji i straży pożarnej. Niemniej jednak struktura dowodzenia służbami pozostanie scentralizowana.
Proponowany przez nas system przewiduje jednak szereg instytucji, które utrudnią takiemu wicepremierowi, i wspierającego go premierowi, realizację swoich zamierzeń. “Antysamorządowy” premier będzie miał trudność z “przepchnięciem” swoich rozwiązań ustawowych przez samorządowy Senat RP, którego pozycja zostanie zasadniczo wzmocniona w stosunku do obecnego Senatu. Jak proponują autorzy rozdziału 2, opozycja parlamentarna otrzyma formalny dostęp do informacji i struktury każdego ministerstwa (poprzez Departament Spraw Parlamentarnych) i będzie mogła nagłaśniać przypadki łamania prawa. W rozdziale 2 ponadto pojawia się propozycja jawnej, okresowej oceny każdego wicepremiera i ministra, w oparciu o ocenę szerokiego grona interesariuszy, w tym samorządowców.
Nasza książka przedstawia propozycję instytucjonalną w której wybieralni politycy mogą zdecydować o decentralizacji danego zagadnienia jako sposób wyjścia z impasu i trzecią opcję pomiędzy tryumfem a klęską. Do decentralizacji każdego zagadnienia będzie wymagana regulacja ustawowa. Rozdziały 8. i 12 pokazują ten system w działaniu, przedstawiając samorządowych wojewodów, którzy starają się przekonać resztę Senatu RP oraz Sejm do decentralizacji prawa aborcyjnego czy związanego z miękkimi narkotykami.

W przypadku, gdy Sejm i Senat zdecydowałyby się na takich ruch, do ustawodawcy należałoby zdecydowanie jak rozwiązać problemy, które taka decentralizacja by wywoływała. Trudno sobie wyobrazić, żeby ustawa decentralizująca aborcję dopuszczałaby jej kryminalizację poza granicami danego województwa, zwłaszcza że taka regulacja byłaby zapewne sprzeczna z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Takich “eksterytorialnych” regulacji nie proponuje dziś nawet najbardziej radykalna prawica w przypadku aborcji dokonywanych za granicą. Trudno też sobie wyobrazić, by pojawiła się w Sejmie i Senacie RP większość za decentralizacją całości, albo nawet wyraźnej części, kodeksu karnego.

Co do wyroków wydawanych w imieniu Rzeczpospolitej, już w obecnym stanie jednolity system sądownictwa jest w stanie egzekwować różne prawa miejscowe. Dla przykładu, w postępowaniu karno-skarbowym, mieszkaniec Warszawy nie uniknie odpowiedzialności za niepłacenie podatku od nieruchomości tylko dlatego, że analogiczny podatek w Zielonej Górze jest zdecydowanie niższy.
W federacjach występuje podział suwerenności, to znaczy, że stany, landy, kantony etc zachowują istotne elementy suwerenności. Wyraża się to np. w tym, że nie można zmienić ich granic lub odwołać gubernatora. Stany mają zazwyczaj swoją konstytucję, sądy, policję, gwardie narodowe. W większości federacji kompetencje władz federalnych są wymienione enumeratywnie, natomiast we wszystkich innych sprawach, domyślną kompetencję zachowuje stan. Federacje powstawały zazwyczaj na skutek procesów zjednoczeniowych, w których różne podmioty dysponujące elementami suwerenności tworzyły wspólne państwo, ale nie oddając do centrum pełni suwerenności, tylko właśnie kompetencje w enumeratywnie określonych obszarach.

Zdecydowanie nie proponujemy, by Mazowsze, Podlasie, czy Wielkopolska zyskały własną suwerenność. Nie proponujemy regionalnych konstytucji, domyślności kompetencji na rzecz regionu, własnych systemów sądownictwa czy służb mundurowych. Utrzymujemy charakterystyczny dla państwa unitarnego nadzór prawny nad samorządem, proponując przeniesienie go do urzędu Prezydenta RP. Prezydent ma w tej koncepcji potężne uprawnienia jako strażnik suwerenności RP. Kompetencje te znacznie wykraczają poza kontrolę nad składowymi, jaka jest możliwa w federacji.
Taki scenariusz oczywiście nie jest wykluczony. Pytanie jednak, czy w skali problemów z jakimi mierzy się Europa i jej regiony Bawaria nie jest przykładem terytorium, które jest na tyle dobrze zarządzane, że mieszkańcy w demokratycznych wyborach decydują się przedłużyć legitymację rządzącym. Blokowanie tego typu wyborów obywateli nie jest celem naszego projektu. To, co jest natomiast jego celem to zapewnienie istnienia intensywnej konkurencji politycznej, zwłaszcza konkurencji opartej na porównaniu konkretnych efektów działania. Uważamy zatem, że o ile zapewniona jest konkurencja polityczna, fakt że wygrywa jedna partia nie jest zagrożeniem dla demokracji. Istnienie 16 (albo więcej) samorządowych województw ze zwiększonymi kompetencjami i środkami ich realizacji z pewnością tę konkurencję zwiększy.
Zwłaszcza okres po wejściu Polski do UE pokazał, że Polacy są bardzo mobilni i dobrze przystosowują się do okoliczności życia w innych krajach, jak np. Wielka Brytania, Niemcy, Francja czy Irlandia. Różnice te są z pewnością o wiele głębsze niż te, których można się spodziewać w ramach Polski.

Proponowany projekt raczej zwiększy mobilność Polaków wewnątrz kraju, zachęcając obywateli do pozostania w Polsce zamiast emigracji.
Akurat występowanie w charakterze osoby bliskiej w szpitalu jest, co najmniej od orzeczenia Wielkiej Izby Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ze stycznia 2023 roku, wymaganym standardem praw człowieka w całej Europie. Orzeczenie to wymaga od państw członkowskich pewnej minimalnej ochrony par jednopłciowych, choć formą tą nie musi być małżeństwo. O konieczności uznania statusu osoby bliskiej mówił nawet wielokrotnie Prezydent Andrzej Duda.

Patrząc jednak szerzej, pytanie dotyczy regulacji międzywojewódzkich, tutaj: w przypadku decentralizacji kwestii formy ochrony prawnej związków jednopłciowych. Proponowany przez nas system nakreśla rozwiązania ustrojowe, tzn. ustala kto podejmuje decyzje w kwestiach międzywojewódzkich, a nie jaką decyzje ma podjąć. To zależy już od demokratycznych aktorów działających w ramach zaprojektowanych przez nas instytucji. Zasady gry nie mogą wyznaczać wyniku tej gry.

W każdej sprawie, regulacje międzywojewódzkie będą regulowane dwojako:

– Po pierwsze, może o nich zdecydować Sejm i nowy samorządowy Senat RP bezpośrednio w ustawie decentralizującej dany obszar polityki publicznej. Np. Sejm i Senat decydują o decentralizacji kwestii formy ochrony prawnej związków jednopłciowych i od razu, w tej samej ustawie, określają kwestie wzajemnego uznawania.

– Po drugie, jeśli ustawa nie określi tych kwestii (bo na przykład kwestie te były politycznie zbyt trudne do uzgodnienia w centrum), to konstytucja przekaże kompetencję do ustalenia takich przepisów na Kolegium Województw, tj. radę wicewojewodów ze wszystkich regionów odpowiedzialnych za określone kwestie w ramach swoich zarządów województw. W tym przypadku, kwestią tą zająłby się Zespół ds. Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Kolegium.

– Dopiero jeśli ani ustawa ani uchwała Kolegium Województw nie uregulowałaby kwestii wzajemnego uznawania różnych form ochrony związków jednopłciowych przez województwa, mielibyśmy do czynienia z sytuacją podobną do stanu obecnego w przypadku związków jednopłciowych zawieranych poza granicami RP. W takiej sytuacji, podobnie jak dzisiaj, kluczową rolę odgrywałyby sądy administracyjne. Taki stan nie jest oczywiście optymalny i dlatego proponowane przez nas rozwiązanie ustrojowe przewiduje dwie instytucje – parlament z nowym samorządowym Senatem RP oraz Kolegium Województw – wspomagające systemowe rozwiązania problemów międzywojewódzkich.
W naszej propozycji system emerytalny pozostaje wspólny.
Prawo spadkowe nie jest przedmiotem sporu politycznego i nie wydaje nam się realne by była wola / potrzeba polityczna jego decentralizacji.
Polska jest stroną Konwencji z 1989 roku o Prawach Dziecka. Niedopuszczalność kar cielesnych podkreśla też od lat 80-tych Europejski Trybunał Praw Człowieka. Ustawy i prawo miejscowe muszą być zgodne z ratyfikowanymi przez Polskę umowami międzynarodowymi. Proponowany przez nas niezależny, unitarny system sądownictwa administracyjnego zapewni uchylenie jakichkolwiek uchwał wojewódzkich, które będą niezgodne z prawem wyższego rzędu – w sytuacji, gdy z jakichś przyczyn uchwał takich nie zaskarżyłby Prezydent RP. W ostatnich latach sądy administracyjne pokazały, że są w stanie szybko i sprawnie radzić sobie z uchwałami samorządowymi niezgodnymi z prawem międzynarodowym. Mimo głębokiego sporu wokół polskiego sądownictwa, sądy administracyjne cieszą się dobrą reputacją po obydwu stronach polskiej polaryzacji, czego dowodem jest propozycja PiS, by sądy te wykorzystać w tzw. kompromisie z Komisją Europejską.
To, czy orzeczenie z 22 października 2020 roku interpretujące postanowienia Konstytucji RP w sposób uniemożliwiający przerywanie ciąży jest legalnym wyrokiem legalnego Trybunału Konstytucyjnego jest częścią obecnego sporu politycznego. Przez 25 lat obowiązywania Konstytucji jej przepisy współistniały z regulacją ustawową tzw. kompromisu aborcyjnego oraz z żywiołową dyskusją na temat potencjalnej liberalizacji prawa aborcyjnego (w całym kraju). Taka liberalizacja powszechnie uznawana była za konstytucyjną opcję na gruncie ustawy zasadniczej z 1997 roku. Liczne deklaracje obecnej opozycji parlamentarnej wskazują, że po stronie opozycyjnej istnieje konsensus w kwestii nieuznawania mocy wiążącej orzeczenia z 22 października 2020 roku. Znaczna część opozycji chce liberalizacji prawa aborcyjnego wbrew temu orzeczeniu.

Nasza propozycja ustrojowa ma m.in. na celu uniknięcie takiej daleko posuniętej niepewności prawnej na przyszłość. Chodzi o to, żeby podstawowe instytucje konstytucyjne były akceptowane przez obydwie strony sporu politycznego.

Mówiąc krótko, zakres konstytucyjnej ochrony płodu będzie musiał być – choćby pośrednio – elementem każdych negocjacji konstytucyjnych, ponieważ negocjacje będą musiały rozwiązać problem legalności orzeczeń takich jak to z 22 października 2020 roku (które strona obecnie rządząca uznaje za obowiązujące, a strona opozycyjna - nie). Nasza propozycja daje obydwu stronom tych koniecznych, przyszłych negocjacji trzecią obok całkowitego triumfu i klęski opcję: umowę na taki kształt nowych propozycji konstytucyjnych, które – rozwiązując obecną niejasność prawną – pozostawią możliwość decentralizacji kwestii aborcji.
Fikcyjne zamieszkanie dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym jest bardzo łatwe do odkrycia przez władze samorządowe, ponieważ dzieci te uczęszczają do określonych szkół i przedszkoli.
Generalną ideą naszej propozycji ustrojowej jest to by, pierwszego dnia po proponowanej przez nas reformie samorządowej dla obywateli i przedsiębiorców nie zmieniło się nic, albo prawie nic. W zdecentralizowanych obszarach polityki publicznej, dotychczasowe przepisy ustaw staną się z mocy prawa miejscowymi regulacjami w Twoim województwie. Innymi słowy, dotychczasowe przepisy krajowe będą, we wszystkich województwach, punktem wyjścia.

Co stanie się dalej zależeć będzie o demokratycznych wyborów mieszkańców województw i ich regionów. Możemy być pewni, że przedsiębiorcy oraz ich stowarzyszenia i izby będą mocno zabiegać o to, by regulacje wojewódzkie z zakresu polityki gospodarczej nie rozjeżdżały się zbyt mocno i nie tworzyły nadmiernych kosztów transakcyjnych. Nie ma powodu by sądzić, że te głosy nie będą słyszane, choć oczywiście nie będą jedynymi wyznacznikami uchwalanych przez województw polityk.

Innymi słowy, międzyregionalne różnice regulacyjne pojawią się tylko w tych kwestiach, gdzie społeczności wojewódzkie będą tego wyraźnie chciały. W innych przypadkach zadziała znane z ekonomii politycznej “skrzywienie na status quo” (ang. status quo bias).

Jeśli zatem takie regulacyjne różnice wystąpią, to nie będą one kwestią przypadku, ale pozytywnym demokratycznym wyborem, w którym społeczności i ich reprezentanci uznały korzyści wynikające z lepszego dopasowania regionalnych regulacji do potrzeb mieszkańców oraz korzyści z możliwości tworzenia lepiej zintegrowanych strategii rozwoju gospodarczego regionów za przeważające nad dodatkowymi kosztami transakcyjnymi dla przedsiębiorców.

Nawet w takiej sytuacji gdy województwa zaczną świadomie odchodzić od wspólnego modelu wyjściowego w jakiejś kwestii, przedsiębiorcy będą mogli zgłaszać swoje propozycje ułatwiających im życie rozwiązań międzywojewódzkich do Kolegium Województw. Właściwy tutaj będzie Zespół ds. Przedsiębiorczości i Technologii. O kształcie przepisów międzywojewódzkich będą tu decydować doświadczeni w temacie Wicewojewodowie ds. Rozwoju gospodarczego ze wszystkich regionów. Trudno zakładać, że takie ciało będzie ignorować interesy przedsiębiorców. Wręcz przeciwnie, wszystkie rozdziały z części drugiej książki podkreślają, że województwa będą zabiegać o rozwój gospodarczy niezależnie od swojej opcji ideologicznej.

Trzeba w końcu zauważyć, że rozwój biznesowy jest już dziś w przypadku wielu przedsiębiorstw zależny od umiejętności operowania jednocześnie na wielu europejskich rynkach, różniących się nie tylko rozwiązaniami regulacyjnymi ale i językiem, kulturą czy upodobaniami klientów. Wiele badań z zakresu przedsiębiorczości wskazuje, że firmy powstające w małych krajach (np. w Estonii) rozwijają się bardziej dynamicznie właśnie dlatego, że ich menadżerowie “od pierwszego dnia” zdają sobie sprawę z konieczności ekspansji na inne rynki, a więc i dostosowania się do różnych warunków zewnętrznych. Jest więc możliwe, że podobna konieczność dostosowania się do nieco innych, choć wciąż polskich, warunków w innych województwach będzie mieć w rzeczywistości pozytywnie mobilizujący efekt dla polskich przedsiębiorstw, szybciej i płynniej przygotowując ich do międzynarodowej ekspansji.
Regulacje klimatyczne są domeną prawa europejskiego i będą dalej wdrażane na poziom krajowy ustawami (choć coraz więcej norm europejskich jest bezpośrednio wdrażane rozporządzeniami).

Pozostałe kwestie ochrony środowiska, np. przepisy antysmogowe, pozostaną w gestii samorządów. I tutaj jednak punktem wyjścia będą obecne, wspólne dla całego kraju przepisy, które w pierwszym dniu po proponowanej reformie staną się z mocy prawa regulacjami miejscowymi we wszystkich województwach. Jest bardzo prawdopodobne, że radykalne obniżenie standardów w tych obszarach wywołałoby zdecydowaną reakcję obywateli i NGO-sów, którzy w naszej propozycji dostają cały szereg instrumentów bezpośredniego wpływu na politykę publiczną, w szczególności z użyciem narzędzi e-demokracji. Biorąc pod uwagę obecną dyskusję publiczną, można śmiało założyć, że głos zwolenników ochrony środowiska będzie głośny i wyraźnie słyszalny.

Jeśli mimo to województwa, w ramach przestrzeni wyznaczanej prawem europejskim i prawem krajowym, wciąż zdecydują o obniżeniu standardów ochrony środowiska, to jest to ich demokratyczny wybór. W rozdziale 1 piszemy, że podejście do ochrony środowiska jest w pewnym stopniu przykładem szerszego podziału ideologicznego w naszym kraju.

Taka niekorzystna z punktu widzenia ekologów regulacja nie będzie jednak dana raz na zawsze. Obywatele i ich grupy będą mogli protestować i popierać polityków proponujących inne rozwiązania, a nawet doprowadzić do referendum elektronicznego nad odwołaniem Zarządu Województwa lub jego członków.

Podsumowując, mimo że kwestie ekologiczne są dla wielu niezwykle istotne, demokratyczny ustrój nie może przesądzać tych kwestii z góry. Takie podejście do “zaklepania” sobie przez jedną stronę na poziomie ustrojowym wszystkich preferowanych przez siebie polityk publicznych prowadzi do systemowej alienacji drugiej strony sporu politycznego, która (słusznie!) uznaje, że system nie daje szans wygrania preferowanym przez nią ideom.
Raczej ułatwi im możliwość życia i pracy w regionie, którego model będzie im szczególnie odpowiadał - podobnie jak np. w czasie pandemii wielu nomadów cyfrowych mieszkało w ogóle w innych państwach niż te w których prowadzą działalność zawodową.
No właśnie obowiązuje. A w jego ramach regiony powinny móc realizować swoje zróżnicowane strategie rozwojowe. W ten sposób cała polska gospodarka będzie silniejsza. Szczególnie w rozdziałach 10, 11 i 12 pokazujemy taką różnorodność w polityce gospodarczej. Z tych przykładów widać wyraźnie, że to co dla jednej osoby może być protekcjonizmem, dla drugiej będzie dobrą polityką regionalną.
Przepływ kapitału jest dziś swobodny w całej Unii Europejskiej, a nawet, szerzej, w ramach Światowej Organizacji Handlu. Zarówno bardziej lewicowe jak i bardziej liberalne obszary gospodarcze muszą brać pod uwagę te realia. W praktyce województwa socjalne mogą przyciągać inwestorów innymi aspektami swojej polityki niż województwa liberalne. Piszą o tym autorzy rozdziału 10.
Już dziś ustawy wyznaczają reguły alokacji podatku CIT pomiędzy jednostki samorządu terytorialnego na potrzeby podziału części dochodów z tego podatku przynależnej samorządom. W rozdziale 3 książki założyliśmy, że te reguły nie zmienią się w dniu wejścia w życie proponowanych reguł samorządowych.

Oczywiście, w nowym systemie władze publiczne będą mogły te reguły zmienić, np. w celu ułatwienia funkcjonowania przedsiębiorcom. Ponownie trzeba podkreślić, że nasza propozycja ustala reguły gry a nie wynik tej gry.

Zmiana reguł alokacji podatku CIT będzie mogła być dokonana w ramach jednej z dwóch ścieżek opisanych już w odpowiedziach na wcześniejszee pytania:

– Ustawą poprzez Sejm za zgodą nowego samorządowego Senatu RP. Zgoda Senatu jest tu szczególnie istotna, bo zapobiegnie recentralizacji tej czy innych polityk publicznych; procesy takiego “odbijania” władzy przez centrum dotychczas były prawdziwą plagą samorządów;

– Uchwałą Kolegium Województw; w tym przypadku, właściwy byłby Zespół ds. Finansów i Majątku Samorządowego. Uchwała taka może regulować te i inne kwestie tylko w zakresie, w jakim nie jest sprzeczna z ustawą, której normy – biorąc pod uwagę unitarny charakter państwa – zawsze będą stały ponad prawem miejscowym.
Dużych demokratycznych państw scentralizowanych jest niezwykle mało, więc bez trudu możemy ocenić czy rzeczywiście są one takie “silne i sprawne”.

Francja? Targana protestami i polaryzacją? Korea Południowa? Mimo zupełnie innej od Polaków kultury, też targana prawdziwym buntem młodszego pokolenia nieznajdującego sobie miejsca w sztywnym gorsecie “systemu”? Starzejąca się i pogrążona od dekad w gospodarczej stagnacji Japonia? Też zresztą państwo o kompletnie innej niż Polska kulturze, którego model jest po prostu niemożliwy do zastosowania w naszym kraju.

Oczywiście, podtekstem zarzutu o “rozbicie dzielnicowe” jest często preferowanie przez pytającego niedemokratycznego, autorytarnego modelu “silnego i sprawnego” państwa. O różnicy między tym modelem a modelem demokratycznym piszemy w rozdziale 2. Ostatnie wydarzenia w dużych i scentralizowanych państwach autorytarnych takich jak Rosja, Chiny, Turcja czy Iran pokazują, że wbrew pozorom takie państwa nie są wcale silne. Inwazja na Ukrainę okazała się klęską Rosji. Władze Chin musiały wycofać się z szalonej polityki “zero COVID.” W Turcji inflacja sięga kilkudziesięciu procent, a nieudolna odpowiedź władz na niedawne trzęsienie ziemi pokazała skalę korupcji i niekompetencji – słabości, nie siły. W Iranie trwa obecnie de facto rewolucja przeciw autorytarnej władzy centralnej.

Propozycja nowej umowy społecznej nie postuluje decentralizacji zagadnień obronności czy bezpieczeństwa wewnętrznego. Wręcz przeciwnie, zgodnie z tym co wiemy o zarządzaniu państwem, proponujemy silne centrum skoncentrowane na realizacji tego typu strategicznych priorytetów, a odciążone od zarządzania sporami o wartości w codziennym życiu obywateli. Najsilniejsze państwa świata i najlepiej radzące sobie z takimi wyzwaniami, to państwa, gdzie zgodnie z tymi zasadami centrum jest mocno skupione na strategicznych priorytetach, a o wielu spraw dot. codziennego życia decyduje się blisko obywateli. Przykłady państw silnych, a zarazem jeszcze głębiej zdecentralizowanych niż to np. USA, Szwajcaria czy Niemcy.
Stowarzyszenie IUS niezmiennie od założenia w 2018 roku opiera się na społecznej pracy członków. W takim trybie została też napisana książka “Umówmy się na Polskę”, co znajduje swoje odzwierciedlenie w umieszczonych w książce podziękowaniach i co potwierdzają nasze umowy autorskie z wydawnictwem ZNAK.
W Polsce po 1989 roku przez wiele lat prawica skarżyła się na to, że jej prawo do rządzenia państwem nie jest brane na poważnie, że odmawia się jej uznania. Gdy Polską rządziła lewica i liberałowie, prawicowcy czuli się jak pod okupacją. A zatem również prawa strona zna ten smak. Teraz, mimo zaangażowania ogromnych zasobów państwa do promocji wartości konserwatywnych, poparcie dla nich w społeczeństwie nie rośnie - prawica co najwyżej utrzymuje swoją popularność a od 2019 roku, zwłaszcza po wyroku TK w sprawie aborcji, trwale straciła ok 5 punktów %. Spada drastycznie religijność, co pokazuje w swoich statystykach sam Kościół katolicki. Wielu konserwatystów mówi o wahadle, które lada chwila może się przechylić w drugą stronę, jak w Irlandii czy Hiszpanii. Trudno zatem obronić tezę, że prawica w Polsce mając bezprecedensowe siły i zasoby święci sukcesy. I trudno bagatelizować obawy o wahadło. Nasza propozycja broni więc zarówno interesów i wrażliwości progresywistów, jak i konserwatystów.
Pomysły secesji zdarzają się albo w państwach scentralizowanych (Kurdystan w Turcji, Korsyka we Francji) albo w państwach zdecentralizowanych asymetrycznie, to jest tam, gdzie jeden lub kilka określonych regionów (Szkocja, Quebec, Katalonia) uzyskują od centrum szczególne przywileje. Paradoksalnie, za takimi “dealami” często stało centralistyczne przekonanie, że lepiej uciszyć najbardziej krzyczących niż zastanowić się nad lepszym systemowo rozłożeniem władzy w dużym państwie. Efekty takich “deali” rzeczywiście są opłakane.

Nasza propozycja wychodzi z innych założeń – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Dzielimy władzę równo – symetrycznie – pomiędzy centrum a województwa. Nikt nie uzyskuje specjalnych “deali.” Państwa w ten sposób symetrycznie zdecentralizowane: Niemcy, Austria, Stany Zjednoczone, Australia, to jedne z najbardziej stabilnych systemów ustrojowych na świecie.

W stosunku do większości państw symetrycznie zdecentralizowanych, które są federacjami, nasza propozycja zachowuje dodatkowe bezpieczniki charakterystyczne dla państwa unitarnego. Chodzi tu przede wszystkim o nadzór prawny nad działaniami samorządu przeniesiony do Prezydenta RP. Prezydent w naszej propozycji dysponuje wręcz “atomowymi” kompetencjami w przypadku działań godzących w integralność terytorialną kraju lub jego bezpieczeństwo. Dla przykładu: prezydent może kierować akty prawa miejscowego i decyzje do sądu administracyjnego, w rażących przypadkach może stwierdzić nieważność przepisu przed skierowaniem do rozpatrzenia, w sytuacji wyraźnego i powtarzającego się naruszenia konstytucji przez sejmik mógłby skrócić jego kadencję, nawet ze skutkiem natychmiastowym. W sytuacji pojawiających się naruszeń konstytucji lub ustaw mógłby zdjąć z urzędu wojewodę, wicewojewodę, członka zarządu.